Dzień 9
2010-07-05
Z pamiętnika Paparazziego
Dzisiaj odbył się wielki, całodniowy rajd dla wszystkich uczestników campu. Dla Juniorów o tematyce pirackiej, a dla młodzieżówki zdobywanie szczytu Mount Everest.
RAJD PIRACI
Dzieci usłyszały legendę o skarbie ukrytym na Wyspie Kokosowej. Mapa wytyczająca szlak do wyspy ukryta była w butelce. Podczas wędrówki małe wilki morskie nauczyły się władać szpadą, robić pirackie tatuaże oraz opaski na oko. Ich zadaniem było czyszczenie pokładu statku, nauczenie się kilku podstawowych węzłów oraz ułożenie ogniska – a wszystko to by przerwać na bezludnej wyspie. Piraci musieli wykazać się sprytem, sprawnością i zgraniem. Z puzzli, które otrzymywali na poszczególnych stacjach mieli ułożyć obrazek, na odwrocie którego znajdowała się zaszyfrowana wiadomość. Do wykonania tego zadania potrzebowali lornetki. U kresu podróży na śmiałków czekało jeszcze jedno wyzwanie – przedostanie się na tratwie na Wyspę Kokosową. Następnie przeprawiali się przez dżunglę, aby zdobyć kluczyk do walizki z mapą wyspy. Na koniec pozostało jedynie odnalezienie skarbu i wciągnięcie flagi pirackiej na maszt.
WYPRAWA NA MOUNT EVEREST
Na początku podział na grupy i wydanie paszportów z wizą nepalską. Potem przejazd autokarem na miejsce startu – nad bezpieczeństwem podróży czuwała stewardessa Magda. Pierwszym zadaniem było namalowanie na twarzach tybetańskiego znaku słońca. Potem zadanie sprawnościowe - test polegał na wprowadzeniu osoby siedzącej na rowerze slalomem między drzewami na stok o nachyleniu około 30°. Medytacja w towarzystwie buddyjskiego mnicha pozwoliła na chwilę relaksu. Były to ostatnie chwile wytchnienia... po nich nastapił czas na wspinaczkę wysokogórską. Na trasie na uczestników czekało mnóstwo niespodzianek i nieoczekiwanych sytuacji. Po górskiej przeprawie grupy dotarły do czoła lodowca. Szczyt zdobyty! Wyprawa zakończyła się w biurze paszportowym, gdzie sprawdzono pieczątki z poszczególnych stacji i zebrano dwa hasła odkryte w czasie podróży.
Z pamiętnika Uczestnika
"Jeden z uczestników grupy ósmej – Piotr, pochodzący ze Szwecji, odczytywał na stacji „Bocianie gniazdo” tajny szyfr. Problem w tym, że język szwedzki nieco mylił mu się z polskim. Po licznych próbach odgadnięcia hasła, udało się nam szczęśliwie ukończyć zadanie.
Na trasie rajdu spotkaliśmy Czechów i próbowaliśmy się z nimi porozumieć po angielsku. Niestety byli oni raczej małomówni, a jeśli już starali się rozmawiać to językiem, który tylko przypominał polski. Zrezygnowani, dalej szukaliśmy naszych stacji pirackich.
Przy ostatniej stacji spotkało się tak wiele grup, że płynęły one na tratwie w dwóch zespołach holowanych przez instruktorów."
Kamil - obóz fotograficzny