Maamo, ja nie chcę wstawać do szkoły...

 

                Pobudka o 07:00 była, ale większość towarzystwa była "up and running" dopiero tuż przed śniadaniem, o 08:00. Ech... Przy śniadaniu omówienie planu dnia (czekamy na bosmana i jego magiczne części, w międzyczasie zakupy pieczywa, drobne szkolenia portowo-manwewrowo-porządkowe, bo pewne rzeczy niedomagają, takie tam). W trasę ruszamy jak tylko się da; "okienko pogodowe" mamy gdzieś tak do jutra do północy, potem będzie nowy, tym razem już poważny sztorm - jak w te zakładane 36 h nie zdążymy do Szwecji czy na Bornholm, to trzeba będzie zmykać co sił w.... żaglach z powrotem do kraju.

                Jak to zwykle w żeglarstwie bywa - zobaczymy, jak będzie :-).

 

A więc było tak:

 

                Najpierw, zaraz po śniadaniu, jak tylko towarzystwo rozlazło się po prysznicach, zakupach (pieczywo!) i innych takich, znów odwiedzili nas na chwilę dziadkowie Kuby. Przyszli sprawdzić, jak tam, znowu zaopatrzyli nas w drożdżówki, cobyśmy z głodu nie pomarli (DZIĘKUJEMY!!!) oraz....

                Jak nie nauczę się trzymać języka za zębami, to kiedyś będę cierpiał. Bardzo. Wyobraźcie sobie, że dnia poprzedniego w luźnej, żartobliwej rozmowie jakoś tak wyszło, że wspomniałem o tym, iż wyjazd wypadł mi w połowie przeprowadzki, tak więc nie wziąłem różnych podstawowych rzeczy, np. prześcieradełka... I co? Poza poranną dostawą słodkiego prowiantu dla załogi szyper gaduła (...) dostał... paczuszkę z prześcieradłem :-). Kuba, masz wspaniałych dziadków! Dziękuję bardzo!

 

                Reszta przedpołudnia, o dziwo, potoczyła się dokładnie zgodnie z planem. O 1000 zameldował się bosman z pękiem pasków klinowych i nową śrubą. Pół godziny wspólnego stękania, i wszystko wymienione na nowe! Niestety, przy okazji udało się (bosmanowi znaczy się) ułamać złączkę czyjnika temperatury silnika - rzucił celną (...) i udał się do sklepu po nowy czujnik - a my mieliśmy czas reanimować mięcho, które było przewidziane na obiad. Wczoraj. Przypominam, że nie mamy lodówki...

 

                Bosman wrócił, jak byłem w połowie smażenia (skoro Sylwek jest trawożerny, a mięcho, jak to drzewiej bywało, drugiej świeżości ;-), to musiałem na klatę wziąć odpowiedzialność za jego uzdatnienie do spożycia). Czujnik wymienił tak, że nawet specjalnie mi nie przeszkadzał :-). Mięcho wyszło zgodnie z planem, bardzo jadalne - smażenie na zdrowym, głęęęębokim tłuszczu i dużo pieprzu (którego nigdy nie za dużo!!!) pozbawiło je wszelkich wątpliwości na temat tego, czy da się zjeść.

 

                Mięcho bezpieczne, już nie ucieknie, silnik i cała reszta naprawiona, a na zegarze 1200 - odjazd! Jakąś godzinkę od główek portu, po sesji pokładowych śpiewów (szkoda, że tylko Ahmeda było słychać, reszta coś tam mruczała pod wąsem). Potem był obiad (po dodaniu sosu wszyscy stwierdzili, że mięcho super i git) i trochę rozmów na pokładzie, mniej lub bardziej (Kuba, Piotrek, Mania i tematy żeglarskie) poważnych, trochę jakiegoś tulenia (?) się (składowisko ciał i śpiworów na dziobie), takich tam... W międzyczasie nowa prognoza - mamy okienko ok. 24-30 h na dotarcie na Bornholm lub do Szwecji, bo potem, Panie Dzieju, się będzie, nomen omen, działo (pod polskim brzegiem szczególnie).

 

                Pogoda na razie przyjemna, atmosfera super, ekipa pomału wdraża się w tryb rejsowy (nawet ktoś już chyba spał, w dzień :-) ). Płyniemy!

 

                DEST: Karlskrona

                ETA: 20130813, 2200 CEST

 

                SPG-2191 out

                EOT

 

CHRIS Turystyka i Rekreacja

Oferty: obozy młodzieżowe, ferie zimowe, kolonie nad morzem, wyprawy rowerowe, zielone szkoły, obozy letnie, obozy zimowe, obozy dla dzieci, campy.

05-500 Piaseczno, ul. Kilińskiego 8, tel. +48 22 737 05 00, fax: +48 22 737 05 01

Bank PEKAO SA, nr konta: 77 1240 6250 1111 0000 4590 9104

wykonanie: www.StudioGraficzne.com