Wypłynęliśmy o 2030, z ostatnim światłem - tylko dlatego, że stwierdziłem, że za chwilę nic widział nie będę. Walka z lampką oczywiście przegrana - ilość osadzonej soli, śniedzi i innego syfu w środku przerosła wszystkich oczekiwania.

 

                Po wyjściu atmosfera plażowo - żeglarska: bryza, niebo, gwiazdy, załoga na pokładzie... A my dalej z lampką ;-). Dość powiedzieć, że w końcu się udało. Świeci!

 

                Ponieważ prognozy bardzo łagodne, postanawiamy do samego Bornholmu zostawić towarzystwo samo sobie, pod dyskretną kontrolą, niech sobie radzą!

 

 

Dzień 6, 15.08.2013, czwartek

 

                Noc minęła spokojnie, nawet ujechaliśmy z grubsza tyle, ile zakładałem. Jak tak dalej pójdzie, to pod wieczór będziemy na wyspie.

 

                W ciągu dnia kontynuacja pełnego rytmu morskiego - zasadniczo, poza krótkimi okresami "imprezowymi", wszyscy poza wachtą śpią. A, i jedzą, jak tylko jest co (a jak nie ma, to zupki i kisielki i herbatki aż furczą). Jest dobrze! :-).

 

                Przy obiedzie nasz plan czasowy trochę upadł. Gosia, pozostawiona za sterem (Sylwek gotował) z poleceniem trzymania 210, no w ostateczności 200 (dałoby się nawet 220) jakoś tak się uparła, że nie da się więcej jak 180 (półwiatr...), a najlepiej i najszybciej to się jej płynie 160... Trwało to jakieś 1,5 h. Mina załogi po 5-6 h, gdy z mapy wynikło, że gdyby nie ta zabawa bylibyśmy "tu i teraz" 5 h temu - bezcenna...

 

                Po tych "przygodach nawigacyjnych" już wiadomo, że port wypadnie w nocy. Ponieważ nie mamy 100% pomocy nawigacyjnych dla Bornholmu, na nocne wejście pozostają nam 2 porty, które znam na pamięć (cała reszta mi się myli, są tak podobne :-) ): Nexø i Christiansø. Wybieramy to drugie, bo sporo bliżej, ładniejsze na rano, no i w ogóle.

 

                Pod port docieramy po 2200, przy okazji zaliczając bliskie (kilkanaście m) spotkanie z innym polskim jachtem :-). Wzajemna wymiana uprzejmości, pozdrowień, i każdy w swoją stronę :-).

 

                Wejście po ciemku do tego portu do przyjemnych nie należy - wąsko, ciasno, brrr... Dobrze, że nie trzeba nic się kręcić ani manewrować. "Moje" standardowe miejsce, nie lubiane przez innych żeglarzy (dlaczego - za moment) wolne. Wystarczy wjechać i stanąć, bez żadnej zabawy. Dobrze!

 

                No, prawie... Wieje dokładnie w plecy, jest standardowy prąd, a na obrót miejsca nie ma. Stajemy, i trzeba się szybko złapać, zanim narozrabiamy. Nawet się udało, ale... Ze specyfiki miejsca (która jest powodem "nielubienia" go przez innych-przynajmniej wolne jest :-) ) wyniknęło, że następne bez mała 1,5 h spędziliśmy wiążąc różne sznurki i robiąc "pajęczynę" tak, by w nocy utrzymać się w miejscu. Tak to jest, jak się staje z wiatrem i prądem, jachtem o długości 14 m, prostopadle do kei o szerokości jakichś 4 m... :-).

 

                Dalszy plan: spać, koło południa koniec zwiedzania, na Bornholm (Svaneke?), a potem się zobaczy - sobota chyba czas do domu...

 

 

 

CHRIS Turystyka i Rekreacja

Oferty: obozy młodzieżowe, ferie zimowe, kolonie nad morzem, wyprawy rowerowe, zielone szkoły, obozy letnie, obozy zimowe, obozy dla dzieci, campy.

05-500 Piaseczno, ul. Kilińskiego 8, tel. +48 22 737 05 00, fax: +48 22 737 05 01

Bank PEKAO SA, nr konta: 77 1240 6250 1111 0000 4590 9104

wykonanie: www.StudioGraficzne.com