Dzień 11

2009-07-15

30 ° C

Z pamiętnika Paparazziego

Znów upalnie.. ale dziś zakończyło się burzą, która niemal pokrzyżowała nam wieczorne plany. Na szczęście tuż przed rozpoczęciem Festynu "Na dzikim Zachodzie" Juniorów deszcz przestał padać i mogliśmy się wspólnie bawić w zdobywanie cukierków :)

Nie wszyscy mieli jednak tyle szczęścia - dziś Obóz Górski miał w planach biwak.. Wyruszyli po śniadaniu w góry z zamiarem pozostania tam na noc, jednak już po obiedzie powrócili. Rozstawianie namiotów w deszczu okazało się nie mieć sensu.

 

Powoli zaczyna się odczuwać zbliżający się nieuchronnie koniec turnusu; obozy, które będą prezentowały swoje "obozowe" osiągnięcia, coraz bardziej nerwowo się przygotowują. Geolodzy nie wypuszczają się już na "hałdy", ale spędzają czas na Campie, przygotowując swoje okazy geologczne do końcowego pokazu. Tancerki już prawie do perfekcji dopracowały swoje tańce. Powoli również i Kadra zaczyna przygotowywać swój pokaz :)

 

Siatkarze ćwiczyli dziś głównie atak i obronę - za pewne zacierają ręce przed piątkowym meczem z Kadrą :)

Obóz teatralny już jutro pokaże swój dorobek artystyczny. Tak samo i Leonardo nie rozpoczyna nowych prac, a przygotowuje gotowe dzieła do wystawy. Obóz Fotograficzny również mniej czasu spędza poza swoim "Piekiełkiem" - trwają rzygotowania do wernisażu i selekcja zrobionych przez niemal 2 tygodnie zdjęć.

 

Więcej szczegółów znajdziecie w relacji Ani Dąbkowskiej z Obozu Dziennikarskiego, którą zamieszczam gdzieś poniżej :)

Zdjęcia dnia

Obóz Piłkarski

Relacja dnia Ani Dąbkowskiej z Obozu Dziennikarskiego

Z pamiętnika paparazziego - CHRIS

Turnus drugi zbliża się ku końcowi, ale aktywność na campie wcale nie zdaje się zmniejszać, wręcz przeciwnie – pracy, zajęć i prób jest coraz więcej. Ale cóż zrobić skoro, jak pamiętamy główną dewiza CHRISa jest „aktywnie znaczy ambitnie”? Trzeba po prostu zakasać rękawy i brać się do roboty. W moim przypadku jest nią opowiedzenie, co się tutaj na obozach dzieje... Więc zaczynam.

Za górami, za lasami, na terenie campu Radków obóz taneczny ciężko pracuje nad przygotowaniem swojego jutrzejszego pokazu. Po porannym rozruchu i pysznym śniadaniu, tancerki zakładały kapelusze i inne rekwizyty, czyniące z nich prawdziwe gwiazdy i w naszej sali „kominkowej” ćwiczyły, ćwiczyły i ćwiczyły przez całe przedpołudnie. Kiedy dostały przepustkę na obiad, były tak wymęczone, że twardym paniom instruktorkom zmiękło serce i zajęcia na ściance wspinaczkowej zamieniły im na kąpiel w kąpielisku i leniuchowanie na brzegu. I choć myśli o występie nie dawały im spokoju, dziewczyny deklarują, że się nie denerwują. „Jeszcze nie” - dodają. „Bardziej nasze panie instruktorki, niż my” - mówi Mia Kovcin. A jaki będzie pokaz? „Fajny!” zapewniają.

„Będą śmieszne teksty” - zdradza mi szczegóły jutrzejszego przedstawienia obozu teatralnego Ida Kovcin, siostra Mii. Cieszy się ona też z tego, że w końcu zapracowanym aktorkom udało się wymyślić koniec pokazu, który świetnie puentuje cały scenariusz. A co teatrolodzy robili dzisiaj cały dzień? „Śpiewaliśmy, ćwiczyliśmy i wariowaliśmy w domkach, bo ciągle lał deszcz” - dodaje.

To prawda. Tak, jak cały ranek i popołudnie były pełne słońca, tak po obiedzie słoneczko się na nas obraziło i schowało za ciemnymi, deszczowymi chmurami, z których zaraz spadł rzęsisty deszcz. Dużym kroplom towarzyszyły grzmoty i pioruny, które zepsuły niejedną zabawę – na przykład zabawy integracyjne małych obozowiczów z Leonardo. Dzieciakom na szczęście udało się wybrać na przejażdżkę rowerową, zanim się zachmurzyło. Przepłynęły też na sucho kajakami nasz Zalew Radkowski w te i wewte. Przynajmniej tyle dała im nasza kapryśna pogoda.

Natomiast nasi piłkarze nie musieli obawiać się chmur, gdyż już po śniadaniu wyjechali do – KRYTEJ – hali sportowej. Tam ćwiczyli swoje umiejętności sportowe, które zaprezentują nam jutro podczas meczy. Kibicować będzie im wszystkie jedenaście obozów. Tak samo siatkarzom, których również będziemy jutro dopingować. Po obiedzie natomiast obóz piłkarski bawił się na basenie bądź grał w gry, a siatkarski znowu wsiadł do autokaru i wyruszył do hali. Ach, mieć wytrzymałość sportowca...

Któż jeszcze musi być wytrzymały? Oczywiście górale, którzy dzisiaj cały ranek przygotowywali się do biwaku. Pakowali namioty, śpiwory, prowianty, skarpetki... Czyli jednym słowem wszystko, czego potrzebowali. Jednak przy granicy z Czechami okazało się, że upragniony przez chłopców biwak może się nie odbyć. Z nudów więc górale zwiedzali czeskie Skalne Miasto, w którym największe wrażenie zrobił na nich piaskowiec z odciskami różnych roślin i zwierząt. Skarżyli się jednak na powycierane schody i za dużo chodzenia – czyżby chłopcy byli już trochę zmęczeni...? Jednak nie tylko to dało im się we znaki. Głównym wrogiem całego wyjazdu była pogoda. Wyjeżdżając z upalnej Polski, chłopcy założyli krótkie spodenki. Jednak w Czechach przywitało ich pochmurne niebo i zwyczajne zimno. „Wyglądaliśmy śmiesznie” - mówi Bartek alias Cybork. „Mieliśmy na sobie krótkie hawajskie spodnie i kurtki przeciwdeszczowe!” - wspomina. Jednak oni się nie dali – nadal wędrowali. „Chyba najbardziej zmoczyliśmy się, gdy przechodziliśmy przez skalną szczelinę. Nie dość, że z góry leciał na nas deszcz, to jeszcze ściekał na nas po tych ścianach!”. I tylko krople wielkości złotówek, wichury i błoto po kolana mogło pokonać naszych niezmordowanych górali, którzy w końcu zaniechali biwaku. „Wszyscy żałują, że się nie odbył” - dodaje Bartek. „Przez to było tylko pół-fajnie”. Na koniec opowiedział mi jeszcze ciekawostkę – w czasie wycieczki odwiedzili pewien niezwykły wodospad, który na pierwszy rzut oka nie zasługiwał na swoją nazwę, gdyż jedynie „ściekał”. Kiedy jednak wystarczająco głośno i długo powtarzało się: „Karkonosiu, daj nam wodu!”, stróżka wody zamieniała się w prawdziwy wodospad! A to ciekawe...

Obóz fotograficzny mógł jedynie podziwiać zdjęcia zrobione przez górali, nasi fotografowie bowiem spędzili prawie cały dzisiejszy dzień w ciemni. „Siedzimy w ciemni codziennie i jest strasznie nudno!” - skarży się Zuzia Kwiatkowska. „Nikt już tego nie może wytrzymać” - dodaje. Rzeczywiście, kiedy patrzy się ostatnio na plan dnia fotologii, poza posiłkami widzimy tylko „wywoływanie negatywów” i „pracę w ciemni”. Trochę to przykre, szczególnie, kiedy całe przedpołudnie świeciło słońce...

Dziennikarze wykorzystali je najpierw przy zabawie na kajakach, a potem wycieczce rowerowej po obrzeżach Parku Narodowego. Deszcz złapał nad dopiero przed kolacją i to on był przyczyną naszego spóźnienia, pani Agnieszko!

Na koniec dnia dla juniorków zorganizowany został festyn rodem z Dzikiego Zachodu, na którym maluchami opiekowały się bandziory, kowboje, no i nie mogło też zabraknąć Szeryfa. Młodzieżówka bawiła się w nieco inny sposób – wzięła udział w turnieju na wzór „Jednego z dziesięciu”, który nosił wdzięczną nazwę: „Jedna ekipa z jedenastu obozów”. Muszę przyznać, że nie od razu zorientowałam się, o co chodzi. Turniej polegał na tym, iż każdy obóz wystawiał swoich trzech reprezentantów. Każda drużyna mogła popełnić trzy błędy – przy tym ostatnim odpadała. Pytania były różnorakie: od tych, ile trwa mecz piłki nożnej, przez budowę aparatu analogowego, po gramatykę: „Jaki jest mianownik, jeżeli dopełniacz danego słowa brzmi 'dżdżu'?”. Żeby nie skazywać Państwa na nieprzespane noce, zdradzę odpowiedź: chodzi o deszcz. Żadna drużyna nie podała poprawnej odpowiedzi.

Finał całej zabawy nie zależał już od wiedzy, a od umiejętności wyplątywania się z węzłów. Do ostatniej części turnieju przeszły trzy drużyny: dziennikarze, tancerze i zespół pływacko-geologiczny. Trzecie, jakże zaszczytne miejsce, zdobyliśmy my, dziennikarze, którzy na skutek nieprzyjemnego nieporozumienia zostaliśmy zdyskwalifikowani. Zwycięzcy tancerze przez resztę wieczoru chełpili się swoją wygraną przed grupą pływacko-geologiczną, którą od złotego medalu dzielił tylko krok. Cóż, następnym razem...

Obóz Siatkarski

Tekst Aleksandra Czaplickiego, Obóz Dziennikarski

Z pamiętnika paparazziego - CHRIS

BĘDĄ WALCZYĆ Z KOPALNIĄ!

Radków, nieopodal Zalewu. Warszawska firma Melafir Nowak i Syn chce na miejscu ośrodka wypoczynkowego „Chris” wybudować kopalnię melafiru. Gmina na ten temat milczy. Właściciele ośrodka zapowiadają walkę.

 

Problem jest poważny, grozi nam katastrofa ekologiczna, z drugiej strony jest zapotrzebowanie na melafir oraz wysokie bezrobocie w okolicach Radkowa. Nowa kopalnia to nowe miejsca pracy. Właściciel firmy Melafir Nowak i Syn proponował właścicielowi ośrodka turystycznego „Chris” dużą sumę pieniędzy w zamian za ziemię. - Oczywiście odmówiłem, taka opcja nie wchodzi w grę! - mówi właściciel ośrodka Krzysztof Alchimowicz. Kucharki z „Chrisa” zapowiadają przypięcie się za pomocą łańcuchów do buldożerów. Po wybudowaniu kopalni z tutejszego zalewu może opaść poziom wody, co spowoduje brak możliwości uprawiania na Zalewie Radkowskim sportów wodnych i wymarcie ryb.

 

Podobne sytuacje zaistniały w Świerkach i Tłumaczowie. W Świerkach mieszkańcy buntują się przeciw kopalni. Radni też są przeciwko wybudowaniu kopalni, co i tak nie przekreśla szans inwestora na rozpoczęcie budowy, natomiast w Tłumaczowie po wielkich staraniach inwestora kopalnia powstała na Górze Włodzieckiej. Tu firma Strateg Capital ufundowała dzieciom plac zabaw warty 24 tysiące złotych. Jednak rodzice martwią się o swoje pociechy. Uważają, że sieć elektryczna przebiegająca nad placem wisi za nisko i stanowi niebezpieczeństwo, plac graniczy także z boiskiem piłkarskim, które nie jest do końca zabezpieczone, piłki z ogromną prędkością padają na plac zabaw. Czyżby atrakcja dla dzieci stanowiła niebezpieczeństwo?

 

Głosy w mieście Radków są podzielone, niektórzy mieszkańcy mówią, że to wielka szansa dla Radkowa, inni, że absolutnie nie zgodzą się na kopalnię. Wójt gminy zapytany o tę sprawę odmawia komentarzy, nie wiemy więc, jakie jest jego stanowisko w tej sprawie.

 

Nasza redakcja nie wie co jest lepsze dla Radkowa i okolic. Sprawdziliśmy poziom bezrobocia w gminach Radków i Nowa Ruda - wynosi odpowiednio 20 i 25 procent. Dolny Śląsk słynie z kopalni odkrywkowych, lecz nigdy problem nie był tak poważny.

 

Postanowiliśmy też porozmawiać z dziećmi z ośrodka wypoczynkowego „Chris”, na miejscu którego ma powstać kopalnia.

  • To byłaby wielka strata! - mówi uczestnik obozu.

  • Jestem tu już trzeci raz, bardzo lubię to miejsce, planuję tu przyjeżdżać w następnych latach – tłumaczy 14-letnia Ola.

 

W tej sprawie staramy się być obiektywni, ale szkoda byłoby stracić ten piękny teren i turystów.

Obóz Pływacki

Obóz Taneczny

Obóz Taneczny i Geologiczny na kąpielisku

Wywiad Grzegorza Jacenków, Obóz Dziennikarski

Z pamiętnika paparazziego - CHRIS

 

Zawsze znajdzie się coś do naprawy

- to dzięki Wam”

 

Z panem Zbyszkiem, konserwatorem, rozmawia Grzegorz Jacenków

 

GJ: Jak długo pracuje Pan w tym ośrodku?

Pan Zbyszek: Piętnaście lat.

GJ: Rozumiem, że pracował Pan również u poprzedniego właściciela – firmy „Silesia”?

PZ: Zgadza się.

GJ: Jakie zajmował Pan stanowiska przez te piętnaście lat?

PZ: Podczas pracy w Silesii byłem zastępcą kierownika ośrodka, a teraz oficjalnie jestem konserwatorem, chociaż zajmuję się również zaopatrzeniem i paleniem w kotłowni.

GJ: Jak to się stało, że został Pan zastępcą kierownika ośrodka?

PZ: Krążyłem bez pracy po Radkowie, wstąpiłem do ośrodka i dostałem takie stanowisko.

GJ: To tylko można pogratulować. Z tablicy obok stołówki można przeczytać o budowie tego obiektu ze środków pieniężnych kopalni. Czy Silesia była spółką kopalni?

PZ: Tak, Silesia była firmą założoną przez kopalnię w Nowej Rudzie.

GJ: Czy hotel był dostępny tylko dla pracowników kopalni?

ZB: Nie, do hotelu mógł przyjechać każdy, kto miał pieniądze. Ośrodek nie miał ogrodzenia, wstęp był wolny.

GJ: Co tu się działo, jakie rozrywki oferował ośrodek?

ZB: Dancing, striptiz, sauna. Hotel posiadał wszystkie najlepsze formy rozrywek na owe czasy.

GJ: Czy hotel ma jakieś legendy, duchy?

ZB: Krąży duch kierownika ośrodka, który z dużym żalem musiał sprzedać ośrodek. Można spotkać go w nocy w saunie. Można go poznać po tym, że gwiżdże.

GJ: Dlaczego ośrodek sprzedano?

ZB: Kopalnia splajtowała, więc ośrodek poszedł pod młotek.

GJ: Czy wszyscy pracownicy są miejscowi?

ZB: Tak, oprócz Pani Recepcjonistki, która mieszka trzydzieści pięć kilometrów od Radkowa. Musi dojeżdżać własnym samochodem, bo Chris…

GJ: Tak, rozumiem. Dużo Pan pracuje?

ZB: Od rana do wieczora, zawsze znajdzie się coś do naprawy. To dzięki Wam– młodzieży

GJ: Mam nadzieję, że się Pan przez nas za bardzo nie denerwuje?

ZB: Nie, bardzo lubię młodzież.

GJ: Jakie miał Pan zadania dzisiaj do wykonania?

ZB: Przygotowanie do ogniska, załatwienie problemu z kranem i wiele innych.

GJ: I ostatnie pytanie – dlaczego samochód transportowy nazywa się „Zwykły Embek”?

ZB: Embek, ponieważ jest to Mercedes-Benz 100, a dlaczego zwykły to nie wiem.

GJ: Bardzo dziękuję za rozmowę.

ZB: Nie ma sprawy!

 

Obóz Geologiczny

Obóz Teatralny

Obóz Filmowy

Recenzja Aleksandra Czaplickiego, Obóz Dziennikarski

Z pamiętnika paparazziego - CHRIS

Powrót gigantów rave

 

The Prodigy wracają po kilku latach przerwy z „Invaders Must Die”, płytą nową i świeżą, ale nawiązującą do starych krążków.

 

Już w tytułowej piosence, która jest pierwsza na płycie możemy usłyszeć głos mówiący

We are The Prodigy”, Prodigy, które fani znają i kochają z przeszłości. Następny numer to „Omen” - pobudzający i energiczny. Jako siódmy na płycie jest „Take Me to the Hospital”, który pokazuje znaną z przeszłości Prodigy psychodelię. I wreszcie mój ulubiony kawałek - „Warriors Dance”. Typowy rave chill z elementami elektro.

Wiele zespołów nagrywając nowy materiał odbiega od muzyki, którą tworzyli w przeszłości

The Prodigy pozostało w swoim stylu, który znamy i kochamy. Może to dlatego, że skład gigantów rave nie zmienił się. Gorąco polecam i rekomenduję kupno „Invaders Must Die”, pójście do domu, podkręcenie basów i wysłuchanie całej płyty. Szybko się nie znudzi!

Obóz Leonardo

Obóz Górski

Festyn - wieczorna gra Juniorów

Za wielką, nieocenioną pomoc w tworzeniu fotorelacji z dzisiejszego dnia (Festyn Junirów) serdecznie dziękuję Julii Soroce (Obóz Dziennikarski).

Nagrody za Rajd Juniorów

Turniej wiedzy Młodzieżówki - Jedna ekipa z 11 obozów

CHRIS Turystyka i Rekreacja

Oferty: obozy młodzieżowe, ferie zimowe, kolonie nad morzem, wyprawy rowerowe, zielone szkoły, obozy letnie, obozy zimowe, obozy dla dzieci, campy.

05-500 Piaseczno, ul. Kilińskiego 8, tel. +48 22 737 05 00, fax: +48 22 737 05 01

Bank PEKAO SA, nr konta: 77 1240 6250 1111 0000 4590 9104

wykonanie: www.StudioGraficzne.com