Dzień 10

2009-07-14

27 ° C

Z pamiętnika Paparazziego

Upał... wreszcie czy niestety? :)

 

Na dzisiejszą pogodę teoretycznie nie dało się narzekać. A jednak - słońce paliło mocno, a przez krążące wokół, złowrogo grzmiące chmury, wydawało się, jakby powietrze stanęło w miejscu i nie było czym oddychać. Okazało się jedna, że grzmoty to tylko groźby i do późnego wieczora żaden deszcz nas nie zmoczył.

Przyznam, że po wielu kilometrach marszu na wczorajszym rajdzie, dziś z trudem poruszałam nogami. Młodym Campowiczom wczorajszy dzień chyba też dał się we znaki, bo jakoś ciszej dziś było i spokojniej... :) Trzy najlepsze młodzieżowe drużyny z wczorajszego dnia zostały nagrodzone pucharami lodów. Juniorzy muszą poczekać na swoje nagrody do jutra.

Odwiedziłam dziś po raz kolejny Obóz Teatralny podczas próby - maski są już pomalowane, a zdobiące je rysy pokazują wyrażające przez nie emocje. Młode Aktorki ćwiczą intensywnie kolejne etiudy.

Po obiedzie miałam niewątpliwą przyjemność podglądać przy pracy młodych reportażystów - Dziennikarze wraz z młodzieżą z Obozu Fotograficznego udali się do Radkowa, gdzie wspólnie, w parach, tworzyli reportaże o Radkowie i jego mieszkańcach.

Filmowcy wciąż biegają po Campie, i coraz bardziej nerwowo, kręcą kolejne ujęcia do filmów. Wszyscy jednak w tak ciepły dzień korzystali z dobrodziejstw Zalewu - jedni na kajakach, inni w kąpielisku. Chalapanie, piłka wodna, opalanie - to popularne dziś czyności na Campie.

Geolodzy pojechali na nieco dłuższą wyprawę, niż zazwyczaj - dziś odwiedzili dawną kopalnię Uranu w Miedziance. Nie ma jednak powodów do obaw - Pan Robert bacznie czuwał nad bezpieczeństwem młodych Geologów z licznikiem Geigera w ręku :)

 

Zdjęcia dnia

Kadra w kadrze

Obóz filmowy

Komentarz Xawerego Piotrowskiego z Obozu Dziennikarskiego

Z pamiętnika paparazziego - CHRIS

Powrót propagandy sukcesu?

 

Sztandarowy projekt premiera Donalda Tuska - jeszcze z czasów kampanii wyborczej - „Moje boisko – Orlik 2012” zaczyna coraz bardziej przypominać te z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

 

Tajemnica imponującego tempa prac i zaskakującego, jak na polskie warunki, sukcesu staje się zrozumiała. Zeszłotygodniowa ulewa, która przeszła między innym nad warszawskim Mokotowem sprawiła, iż jeden z czterech stołecznych orlików został zamknięty. Powód? Deszcz wypłukał piasek spod tartanu.

Boisko to, znajdujące się na rogu ulic Kazimierzowskiej i Madalińskiego zostało otwarte zaledwie dwa miesiące temu. Uroczystość otwarcia przebiła swoją wystawnością wszystkie poprzednie. Przybył premier Tusk wraz ze swoim tureckim odpowiednikiem, minister sportu Mirosław Drzewiecki oraz prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Było uroczyste, pierwsze kopnięcie piłki oraz rzuty karne strzelane przez premierów. Towarzyski mecz zagrały Orły Górskiego. Cały teren został obsadzony funkcjonariuszami BOR, których zadaniem była obrona dygnitarzy przed potencjalnym zagrożeniem ze strony okolicznej młodzieży.

Co ciekawe, w końcowym okresie prace budowlane uległy znacznemu przyśpieszeniu. Czyżby termin prac i pragnienie, by otworzyć boisko zgodnie z planem i pompą, były ważniejsze od jakości wykonania. Oczywiście można było otworzyć ten obiekt sportowy później, lecz zapewne bez obecności oficjeli. A to w stolicy nie do pomyślenia.

Podobnie wygląda sytuacja z orlikiem na Pradze – Północ. Tutaj z kolei boisko już jest, czeka natomiast od kilku tygodni na otwarcie. Zaplanowano je nieprzypadkowo na początek września, tak by wszyscy dygnitarze wrócili z urlopów.

Wszystko to jak żywo przypomina czasy gierkowskiej propagandy lat 70., a szczególnie ceremonię otwarcia Trasy Łazienkowskiej. Tak się spieszono, by otworzyć ją na trzydziestolecie PRL 22 lipca 1974 roku, że już kilka tygodni później trzeba było rozpocząć jej remont. A i dzisiaj wykorzystywanie budowy – tu: nowoczesnych boisk dla młodzieży - jest niestety znakomitą okazją do zbicia politycznego kapitału.

Obóz Pływacki na kąpielisku

Obóz Leonardo

Obóz Teatralny

Relacja dnia Magdy Uśniackiej z Obozu Dziennikarskiego

Z pamiętnika paparazziego - CHRIS

Wczoraj Julka napisała „Relacji, którą zaraz napisze, nie zacznę słowami Dzisiejszy dzień spędziliśmy podobnie jak ostatnio”. Za to ja mogę tak zacząć, oczywiście nawiązując do niedzieli.

Przygotowania do występów końcowych idą pełną parą. Obóz teatralny przez cały dzień pracował nad przedstawieniem. „Dzisiaj robiliśmy znowu próby, nie mamy czasu dla siebie, cały czas ćwiczymy, ćwiczymy, ćwiczymy. Nie mamy jeszcze całego przedstawienia, wszystkich dialogów. Jestem naprawdę ciekawa, jak nam to wyjdzie'' - powiedziała jedna z aktorek. Mogę ją zapewnić, że my też jesteśmy ciekawi. Podobnie „densologia”. Taniec, odpoczynek i tak w kółko. Miałam okazję przyglądać się próbom prowadzonym w teatrze na wodzie i muszę powiedzieć, że wyglądało to dość ciekawie...

Górale pojechali razem z młodymi geologami w Rudawy Janowickie, z tym, że cele mieli różne. Obóz górski udał się zdobywać kolejne szczyty, natomiast geologiczny – pojechał do kopalni w Nowej Rudzie. „Codziennie chodzimy w góry, dzisiaj trzy godziny kisiliśmy się w autokarze, przez następną godzinę dreptaliśmy pod górę, a przez kolejne trzy wspinaliśmy się na szczyt, ale oczywiście widoki są warte takiego wysiłku” - powiedział uczestnik obozu górskiego.

Natomiast my - dziennikarze - razem z foto zrobiliśmy sobie pieszą wycieczkę do Radkowa. Mieliśmy połączyć się w pary (foto- dziennik) i szukać tematów na reportaż, co było dość interesujące. „To miejsce jest świetne do robienia zdjęć, ma super ''scenografię''''- ocenił fotograf. „Nie mam pojęcia, co napisać o tym mieście, tutaj podobno nic się nie dzieje”- stwierdziła z kolei dziennikarka. Jednak myślę, że wszyscy po dwugodzinnych poszukiwaniach znaleźli temat na reportaż. Zanim Foto wyruszyło z nami na wycieczkę, wywoływało negatywy i przerabiało zdjęcia w photoshopie. My w tym czasie mieliśmy zaplanowane trzy godziny wspinaczki ściankowej. Jednak wszyscy byliśmy zmęczeni wczorajszym rajdem, więc nasi wspaniałomyślni instruktorzy pozwolili nam po godzinie rozejść się do domków i wypocząć.

A na zakończenie dnia młodzieżówka bawiła się na dyskotece w sali kominkowej razem z Dj Minerałem.

Wspólny reportaż z Radkowa Obozu Dziennikarskiego i Fotograficznego

Obóz Filmowy i Leonardo na kąpielisku

Nagrody dla zwycięzców Rajdu młodzieżówki

Impresja Xawerego Piotrowskiego z Obozu Dziennikarskiego

Z pamiętnika paparazziego - CHRIS

Szczeliniec - miejsce masowo intymne

 

Pierwszy łyk świeżego powietrza był niczym dźgnięcie rozpalonym żelazem. Szary kolor zawirował przed oczami, w mgnieniu oka rozlał się na siatkówce, wypełnił cały umysł.

 

Mrużąc oczy próbowałem uświadomić sobie, co robię. Mózg pracujący od zaledwie trzech godzin, już odmawiał posłuszeństwa. W końcu przełknąłem ślinę i wziąłem się w garść. Spojrzałem w dal. Wszystkie kolory szarości zaatakowały znowu. Tuż obok mnie cicho brzęczał silnik autokaru. Kilka metrów dalej przycupnął sklepik z tandetnymi pamiątkami.

 

Przystosowawszy swój organizm ddo nowych warunków bytowania, wyruszyłem w górę. Oto była wijąca się między barem z kebabami a prowizorycznymi budynkami piekielna droga do samego nieba. Podmokła, podlewana życiodajną wodą. Pierwsze kamienie przebijały się przez cienkie podeszwy moich wysłużonych butów. Mrucząc przekleństwa pod nosem doszedłem w końcu do kamiennych schodów.

 

Schody, schodki, wielkie bryły skalne udające schody. Prowadziły, zwodziły, gubiły, zabierały i dawały nadzieję. Przez te kilka godzin były całym moim marnym życiem. Poczułem się jak robak wspinający się na szczyt Mount Everest. Znalazłem się ponad czasem, upływające sekundy stały się czymś nierealnym, onirycznym - w przeciwieństwie do kropli deszczu, które zmuszały mnie co chwilę do założenia kurtki. Z drogi na szczyt nie zapamiętałem wiele, czułem się jak we śnie. Liczne mijane twarze wyglądały jak maski. Człowiek Bez Twarzy. Kolejny. Jeszcze jeden… Morfeusz cały czas miał władzę nade mną.

 

Otrzeźwienie przyszło na szczycie. Przestrzeń między budką z goframi, schroniskiem i tarasem widokowym wyłoniła się nagle niczym z mgły. Obraz był idealnie ostry, podobnie jak twarze współtowarzyszy mojej wędrówki. Czas znowu wyczyniał cuda. Niezauważenie mała wskazówka przesunęła się o jedną godzinę.

Droga powrotna była daleko bardziej oniryczna. Do mojej świadomości przenikały strzępy legend o Liczyrzepie i jego ukochanej Emilce. Prawdę mówiąc, oprócz imion nie pamiętam nic… Moje rozmyślania urwały się u wejścia na taras widokowy. Coraz więcej ludzi pojawiało się dookoła mnie. Twarze bez wyrazu. Muszę się obudzić.

 

Tarcza szarego słońca wynurzyła się spomiędzy chmur. Założyłem okulary przeciwsłoneczne. Gest ten wzbudził zdziwienie pośród mojej kompanii.

 

Droga pomiędzy skałami wyglądała jak zaprojektowana przez szalonego architekta i wystrugana przez samego Belzebuba. Niebiańskie tarasy, a poniżej piekielne drogi. Podróżowałem z piekła do nieba niczym Dante. Nie miałem obok siebie ani Wergiliusza, ani Beatrycze. Moja Beatrycze była na Szczelińcu przede mną. Podążałem jej śladami, stawiając ostrożne kroki.

 

Rzekome kołyski, murzyńskie twarze. Wydawały się nierealne. Nie liczyłem kroków. Gdybym to robił, prędko doszedłbym do wniosku, iż zwiedziłem całą górę. Pod sam koniec uderzyła mnie myśl, iż strasznie tu tłoczno. Władze powinny coś z tym zrobić…

 

Autokaru nie było, schodziliśmy leśną drogą, pełną zdradliwych ścieżek i potoków. Wędrówka trwała w nieskończoność. Nogawki moich spodni przybrały brązowy kolor błota. Gałęzie smagały mnie po ramionach, a zdradliwy teren próbował wciągnąć w swoje odmęty…

 

Krople niegazowanej wody mineralnej ścigały się po drewnianym stole. Czułem się jak jedna z nich, biorąca udział w bezsensownym wyścigu.

 

Nie napiszę nic o tym, że poszliśmy złą drogą, ani o tajemniczej napaści, która pozbawia mnie wszystkich marzeń i snów.

Ale nabieram przekonania, że bynajmniej nie był to sen.

Obóz Geologiczny

Disco młodzieżówki

CHRIS Turystyka i Rekreacja

Oferty: obozy młodzieżowe, ferie zimowe, kolonie nad morzem, wyprawy rowerowe, zielone szkoły, obozy letnie, obozy zimowe, obozy dla dzieci, campy.

05-500 Piaseczno, ul. Kilińskiego 8, tel. +48 22 737 05 00, fax: +48 22 737 05 01

Bank PEKAO SA, nr konta: 77 1240 6250 1111 0000 4590 9104

wykonanie: www.StudioGraficzne.com