Dzień 6
2009-07-10
Łagodne powiewy wiatru delikatnie niosły promienie słońca budząc Serwiański Camp do życia. Mnie rozbudził śpiew ptaków. Gdy spojrzałem na zegarek, okazało się, że jest już dawno po śniadaniu! Nocne uzupełnianie galerii, zmusiło mnie do dłuższego snu. Na szczęście na stołówce zostało jeszcze coś do zjedzenia. Zjadłem w pośpiechu i od razu po posiłku zabrałem się za relacjonowanie Campowych wydarzeń. Dziś pogoda również droczyła się z nami. Opady ustawały by powietrze i woda mogły się nagrzać od słońca. Bywały momenty gdzie padał deszcz i świeciło słońce. Uczestników nie przeraziła jednak wizja zmoczonych ubrań czy butów, dzielnie stawiali czoła kolejnym wyzwaniom jakie czekały ich na Campie. Dziś swoje nagrody – lody – odebrali zwycięzcy „Biegu sapera”. Wieczorem na Juniorki 1 i 2 czekała niesamowita zabawa na dyskotekach zatytułowanych kolejno „Upiory” i „Pidżama Party”.