Dzień 1
2012-07-01
Z pamiętnika papaazziego
Piękna pogoda, mnóstwo walizek i uśmiechnięte twarze. To widok tegorocznego rozpoczynającego się obozu Camp Junor. Wyruszyliśmy z Warszawy przed południem, aby jak najszybciej móc spędzać wakacyjny czas nad Jeziorem Gołdapiwo. Kiedy dotarliśmy na miejsce, powitała nas czekająca już kadra. Wspólnie nosiliśmy walizki i zakwaterowaliśmy się w pokojach. I….. zaczęło się: wspólne zabawy z wychowawcami, poznawanie terenu Campu, pierwsze nowe znajomości. Jak co roku usłyszeliśmy też słynne słowa z ust Juniora: „Camp Junior uważam za otwarty”. Nie mogło zabraknąć też malowania flag na twarzach, a później wspólnego oglądania meczu Hiszpania- Włochy. Oj, działo się, a poziom krzyku Juniorów z pewnością dopingował piłkarzy
Tekst dnia
Wjeżdzając na Camp Junior w autokarze Smyków dało się usłyszeć tekst, który był podsumowanim pierwszego wrażenia na widok zieleni otaczającej Camp: "O! Jaka czarna zieleń" I tym o to sposobem w naszym słowniku pojawił się zwrot zastępujący "ciemną zieleń".