Dzień 6

2009-06-26

20 ° C

Już od rana pogoda nie chciała poprawiać nastrojów obozowiczów. Mimo chmur i ani jednego promyczka słońca, dzień choć ponury pełen był wrażeń, które dostarczyła zarówno kadra jak i uczestnicy ;) Prócz grafikowych zajęć dla grup, odbyły się dwie dyskoteki dla Juniorów 1 i 2. Niestety Paparazziemu udało się dotrzeć na późniejsze tańce. W nocy został zorganizowany bieg nocny dla kadry, poprowadziły go trzy uczestniczki obozu (wraz z koleżeństwem) - widoczne na pierwszej fotografii z fotorelacji biegu. Będą oczywiście obsługiwać zwycięzców na uroczystej kolacji w poniedziałek. Dzisiejszy dzień nie dość że aktywny to skończył się baaardzo późno.

Zapraszam do przejrzenia zdjęć.


Z pamiętnika kadrowicza:


Pobudka o 7-ej rano, jako instruktor-wychowawca, który dodatkowo w tym dniu ma jeszcze dyżur dzienny, muszę zrobić  pobudkę dla swoich wychowanków jak i dla całego obozu Junior 2. Pierwsze zajęcia już 20 min później. Podopieczni starają się o zdobycie odznaki pływackiej, w związku z czym codziennie jeszcze przed śniadaniem idą wraz z ratownikiem na kąpielisko, gdzie przez pół godziny ćwiczą skoki do wody, holowanie tonącego oraz pływanie różnymi stylami. Wstępnie chętnych było aż 18 osób. Dziś, po kilku dniach walki z pogodą liczba uczestników zmniejszyła się do pięciu. Później szybki powrót do pawilonu.

      Godzina 7.55 – zbiórka. Tym razem udajemy się na śniadanie, gdzie szwedzki stół wita nas na dzień dobry. Trzy rodzaje płatków  śniadaniowych, w tym Cini minis czy cheerios, cztery rodzaje pieczywa, zapiekanki, świeżo pokrojone warzywa, pasta jajeczna, do picia zimne/gorące mleko + sypka czekolada, herbata. Innych wspaniałości nie pamiętam, za dużo by wszystko ogarnąć. Zaczynam jeść jako ostatni bym mógł widzieć, co dzieciaki przede mną nakładają na talerz. Nie ma wymówek typu „nie chcę jeść” czy „tego nie lubię”. Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Po posiłku mamy trochę czasu.

      O godzinie 9.05 – zbiórka na pierwszą aktywność w tym dniu (z tych obowiązkowych). Moja grupa ma kajaki bez burtowe. Idę wraz z nimi jako instruktor prowadzący te zajęcia. Wpierw do kanciapy skąd wydaję kapoki (nie ma takiej opcji by ktoś bez kamizelki wyszedł na wodę) a następnie wiosła dla każdego. Dla mnie też i „pamelkę” dodatkowo. Do tej pory całe szczęście nie musiałem korzystać z niej ani razu. Wyjście do portu, przed wyciągnięciem kajaków omówienie takich rzeczy jak zachowanie na wodzie, sposób wiosłowania, manewry itd. Dopiero wtedy, jeszcze po przeprowadzeniu krótkiej rozgrzewki wypływamy na jezioro. Za daleko jednak się nie oddalamy, jako iż tego typu kajaki służą głównie do zabawy. Do dalszych wycieczek używamy normalnych turystycznych kajaków, przeznaczone dla par. Tymi pojedynczymi próbujemy swoich sił w pływaniu bez użycia wioseł, wiosłowania a`la gondolierzy czy ogólnemu chlapaniu się ku uciesze wszystkich. Chociaż pierwsi jesteśmy na wodzie, to po pół godziny dołączają już inne grupy, nie tylko Juniorzy, ale również i starsi tak samo jak inne obozy, a nie tylko OSW czyli my. Po godzinie dziesiątej pełno już jest windsurfingowców, załóg na omegach, kajaków, canoe i łodzi. W momencie gdy zostaje nam jeszcze kilkanaście minut czasu, spotykamy się z inną grupą kajaków BB, Piłkarze. Bitwa morska. Ich kilkunastu, nas raptem piątka (dziewczyny wcześniej już czekają przy brzegu). Kilka wywrotek, mnóstwo zmoczonych głów i ogólna radość. Po tym szybko sprzątnąć swój sprzęt (kajaki, wiosła, kapoki na miejsce) i do pokoi przebrać się na kolejne zajęcia.

      Po 15 minutach, czyli 10.55 – Jak zwykle zbiórka. Drugi blok, podczas którego moja grupa ma żagle. To już nie moja działka akurat, zabieram grupę do Pana Artura, który przyjmuje ich pod swoje owłosione skrzydła i uczy pływać na Topazach. Ja w tym czasie nie mam wcale półtorej godziny wolnego, tylko idę do kolejnej grupy, która ma rowery. Pomoc przy doborze dwukołowca, ustawienie siodełka, założenie kasku i wyruszenie poza camp na wycieczkę po lesie. Dojechaliśmy do słynnych Bagien, gdzie zrobiliśmy krótki postój. Jest demokracja, po głosowaniu wynikło że jednak  uczestnicy nie chcą dalej jechać więc postój trochę dłuższy. Niestety nagle został przerwany przez niespodziewany przez nikogo atak osy na biedną Olę. Na szczęście tak jak i cała reszta nie jest ona uczulona, więc po przeżyciu pierwszego wstrząsu zdołała wsiąść na siodełko i popedałować z powrotem do ośrodka, aby lekarz mógł ją obejrzeć. Zawsze będzie co później opowiadać…

     12.30 planowo kończą się zajęcia i tak w rzeczywistości jest, wracamy trochę wcześniej aby zdążyć na czas jeszcze sprzątnąć rowery i kaski. Po tym pół godziny przerwy i równo o 13 idziemy na obiad. Tutaj znów kuchnia przebogata w różne doskonałości. Bycie na Serwach dłużej niż 2 turnusy grozi przytyciem, wierzę  w to całkowicie.

     Godzina przerwy poobiedniej, nawet ciut dłużej i o 14.30 rozpoczyna się  III aktywność w tym dniu. Szalupa. Jak zwykle przed zajęciami na wodzie zebranie kapoków, wioseł i przy brzegu omówienie, co wolno, a czego nie wolno robić. Później wchodzenie na pokład i pływanie ćwicząc sprawność samego wiosłowania jak i branie odpowiedniego kursu. Cztery osoby wiosłujące i jeden sternik. Wszyscy robią  naprzemiennie żeby było uczciwie, w grupie 9-cio osobowej jest to bez trudu możliwe do zrealizowania. W tym dniu jest świetny wiatr na windsurfing, lecz dla nas już stwarza problemy jako iż  wieje w stronę brzegu, w związku z czym same wypłynięcie robi się nie lada wyczynem dla takiej grupy Juniorów. Wola walki jednak jest i udaje nam się nawet zrobić kilka manewrów. Na szczęście później powrót już jest łatwy. Zakotwiczenie na pomoście, zwrócenie sprzętu i 10 minut przerwy przed następnymi zajęciami.

     Kolejne zajęcia zaczynają się za to 16.10. Moją grupę  zaprowadzam na zajęcia z łucznictwa, gdzie zostawiam pod celnym okiem Pani Anety i sam udaję się pomóc przy pływaniu zwykłymi kajakami turystycznymi. Jako instruktor OSW jestem głównie skazany na wodę, nie ma zmiłuj. Plusem jest, że nie muszę prać  skarpet bo praktycznie wcale w nich nie chodzę tylko w samych klapkach popylam. Przechodząc jednak do zajęć: Zebranie sprzętu, ściągnięcie kajaków i wypłynięcie na wodę gdzie będąc w „tratwie”, czyli kajak przy kajaku omawiamy co będziemy robić  na tych zajęciach. Na brzegu tylko szybki ogólny zarys, na wodzie już bardziej szczegółowo. Szkoda poświęcać każdą  cenną minutę na teorię zamiast mieć konkretne zajęcia. Mniej gadania, więcej działania, proste. Grupa przypomina nam, że mają dziś jeszcze kajaki sportowe z jakże sławetnym Panem Józkiem, czy też Jożinem z Bagien. Codziennie jedna z grup ma ostatnią aktywność dzieloną pomiędzy jednym a KS. Tutaj mogą zdobyć odznakę więc chętnych nie brakuje. To samo z resztą jest też na łukach, ściance wspinaczkowej, żeglarstwie i innych, gdzie inne obozy też mogą  się tylko zmagać (tenis, piłka nożna). Nie wypływamy nigdzie daleko tylko będąc nie daleko przy brzegu bawimy się  w berka. Zabawa również musi być, a co. Wracając, odkładamy znów cały asortyment i udajemy się na kolejny pomost gdzie oddaję ich pod opiekę Dżosefa. Chwila wytchnienia, lecz ze względu na to iż aktywność jest podzielona po połowie to nie ma zbyt dużo tego czasu.

     Kolacja jest 15 minut później, godzina 18.00. Powtórka z rozrywki, dwa talerze jak co dzień wypełnione po brzegi pysznościami, krótkie delektowanie się tym serwiańskim posiłkiem i również  chwila free time`u, lecz nie dla wszystkich. Jako dyżurny dzienny, tak samo jak i w porze obiadowej tak i teraz muszę siedzieć  przy korytarzu gdzie wszyscy nasi urzędują by w każdym momencie być dla nich dostępnym służąc dobrą radą i ciepłym słowem. Problemy bywają różne, poczynając od tego, że jeden nazwał drugiego bałwanem, ktoś kogoś popchnął, tego nie chcą wpuścić do pokoju a tego wypuścić  z balkonu, tamta tęskni za mamą, ten za to nie chce wracać. Problemów masa, a ja jeden. Sam po trochu tęsknię, ale nie mogę tego po sobie poznać… Kasiu, pozdrawiam J

     Ostatnia aktywność w tym dniu, wieczorna. Codziennie inna, tym razem dla nich dyskoteka. Temat – słoneczny patrol. Części osób wpierw musieliśmy wybić pomysły typu przebranie się za motorówkę, rekina czy nudystę ale w ostatecznym rozrachunku ogółem było całkiem udanie. Tylko słyszałem, nie mogłem być bo

     O godzinie 22.30 bieg nocny dla Kadry, organizowany przez uczestników. Masa biegania po całym ośrodku od stacji do stacji. Zadania najróżniejsze, poczynając od zwykłej gry w kosza a wykopywaniu piłek tenisowych na boisku plażowym. Nie obyło się bez kontuzji, kadra też człowiek, ale ogółem wszyscy dobrze się bawili. Nawet Przemo, kiero wszystkich kierów brał udział, choć patrząc na wyniki jego team miał ostatnie miejsce, hi hi.

     Północ wybiła, my powoli udajemy się do swoich pokoi. Większość uczestników  śpi, chociaż patrząc na te dzieci to większość jest niczym małe „duracellki”. Nie mam pojęcia co by musieli mieć  robione aby w momencie ciszy nocnej, która jest o 22.00 padli do łóżek. Biorę szybki prysznic, przebieram się i szybko zasypiam. Jutro godz 7.30 już trzeba się budzić na kolejny aktywny dzień na campie Serwy. 

                                                     Pozdrawiam 
MaRO (OSW JII Turnus I)

 




Z pamiętnika Paparazziego:
 

Zdjęcia Dnia

Złoty Junga

OSW Juniorki 1

Juniorki 2

OSW Młodzieżówka

Tenis

Piłka Nożna

All Fun

Dyskoteka Juniorków 2

Bieg Nocny dla Kadry



Wyszukiwarka obozów
i dostępności miejsc

Wiek (rok urodzenia):

Wyjazd od:

Wyjazd do:

Aktywność:

Miejsce:

Pokaż tylko dostępne:

CHRIS Turystyka i Rekreacja

Oferty: obozy młodzieżowe, ferie zimowe, kolonie nad morzem, wyprawy rowerowe, zielone szkoły, obozy letnie, obozy zimowe, obozy dla dzieci, campy.

05-500 Piaseczno, ul. Kilińskiego 8, tel. +48 22 737 05 00, fax: +48 22 737 05 01

Bank PEKAO SA, nr konta: 77 1240 6250 1111 0000 4590 9104

wykonanie: www.StudioGraficzne.com