dzień 1
2010-08-22
Z pamiętnika paparazziego...
Turnus V na Campie Radków uważam za rozpoczęty.
Dla niektórych kolejne, dla innych - pierwsze zapoznanie się z terenem Radkowa oraz panującymi tu powszechnymi zasadami.
Z moich obserwacji wynika, że mało jest dzieci, które nie radzą sobie z wyjazdem poza dom rodzinny.
Wręcz miło było patrzeć na sprawną integrację dzieciaków w grupie, przynajmniej tej, z którą miałam przyjemność podróżować z Warszawy - obóz pływacki i gier świata. Dzieci podczas podróży dokazywały humorem i nawet nie marudziły tak mocno podczas dłużącej się zwykle dla dzieci 8 godzinnej podróży.
Radośnie zajmowaliśmy się zabawą w "Pomidora" czy "Głuchy telefon" itp. Usłaszałam kilka naprawdę zabawnych historii z ust Martynki, Sandry, Ali, Pawła czy Borysa. Np. jedną z nich było to, że batony Mars i Snickers są podobnież produkowane na tej samej taśmie produkcyjnej co proszki do prania :D
Na miejscu natomiast zaczęło się to co zwykle, niektórzy witali mnie uśmiechem inni uciekali, ale to już taka normalność w pracy paparazziego.
Najważniejsze, że wszyscy już dobrze poznali Camp i nawet spróbowali orzeźwiającej kąpieli po okropnie gorącej podróży.
Nasz Kiero na apelu rozpoczynającym turnus stwierdził, że będzie on z pewnością wyjątkowy. Sprawdzi się to choćby ze względu na sam fakt krótszego czasu trwania, a i imprez nie zabraknie każdego dnia aby dzieci/młodzież mogły spróbować wszystkiego tego co zawsze odbywa się w ciągu normalnych 2 tygodni.