Dzień 9
2010-08-02
Z pamiętnika Paparazziego
Po raz trzeci już został zoorganizowany całodniowy rajd - gra terenowa. Juniorzy wkroczyli do świata piratów i szukali skarbu. Młodzieżówka wyruszyła na wyprawę wysokogórską w celu zdobycia szczytu Mount Everest.
RAJD PIRACI: Dzieci usłyszały legendę o skarbie ukrytym na Wyspie Kokosowej. Mapa wytyczająca szlak do wyspy ukryta była w butelce. Podczas wędrówki mali piraci nauczyli się władać szpadą, robić tatuaże oraz opaski na oko. Ich zadaniem było m.in. czyszczenie pokładu statku czy nauczenie się kilku podstawowych węzłów. Piraci musieli wykazać się sprytem, sprawnością i zgraniem. Z puzzli, które otrzymywali na poszczególnych stacjach mieli ułożyć obrazek, na odwrocie którego znajdowała się zaszyfrowana wiadomość. Do wykonania tego zadania potrzebowali lornetki. U kresu podróży na śmiałków czekało jeszcze jedno wyzwanie – przedostanie się na tratwie na Wyspę Kokosową. Następnie przeprawiali się przez dżunglę, aby zdobyć kluczyk do walizki. To w niej znajdowała się mapa wyspy z zaznaczonym miejscem ukrycia skarbu. Na koniec pozostało jedynie odnalezienie go i wciągnięcie flagi pirackiej na maszt.
WYPRAWA NA MOUNT EVEREST: Na początku podział na grupy i wydanie paszportów z wizą nepalską. Pierwszym zadaniem było przedostanie się na drugą stronę zalewu na kajakach, które zastępowały małe łodzie transportowe (w końcu podróż samolotem jest bardzo droga!) Na drugim brzegu trzeba było namalować sobie na twarzach tybetańskie znaki. Potem zadanie sprawnościowe - test polegał na wprowadzeniu osoby siedzącej na rowerze slalomem między drzewami na stok o nachyleniu około 30°. Medytacja w towarzystwie buddyjskiego mnicha pozwoliła na chwilę relaksu. Były to ostatnie chwile wytchnienia... po nich nastapił czas na wspinaczkę wysokogórską. Na trasie na uczestników czekało mnóstwo niespodzianek i nieoczekiwanych sytuacji. Po górskiej przeprawie grupy dotarły do czoła lodowca. Szczyt zdobyty! Wyprawa zakończyła się w biurze paszportowym, gdzie sprawdzono pieczątki z poszczególnych stacji i zebrano dwa hasła odkryte w czasie podróży. Dodatkowe punkty (metry) przyznawane były za mandale robione podczas wieczornego ogniska.
Z pamiętnika Uczestnika
"Krew, pot i łzy. Takie były wspomnienia i wyobrażenia ludzi o rajdzie z poprzednich lat. Jednak wbrew pozorom "spacerek", jak nazywali bieg uczestnicy, przebiegł dość łagodnie. Trasa pozwalała w niektórych momentach na krótkie sprinty i członkowie drużyn nie męczyli się przesdnie na kolejnych wzniesieniach. Motywacja pchała nas do przodu i nie pozwalała dopuścic do siebie zmęczenia. Każdy zdobyty metr sprawiał, że meta wydawała sie być tuż tuż."
Hipolit Jabłoński - obóz dziennikarski